Miałem wówczas 17 lat, uczyłem się w liceum ogólnokształcącym. Z uwagi na moje wielorakie zainteresowania obejmujące wiedzę z dziedziny od fizyki i chemii poprzez biologię do techniki, często odwiedzałem bibliotekę miejską. Mieszkałem w tym czasie w małym miasteczku na zachodzie Polski i biblioteka ta nie była obiektem dużym. Mieściła się w starym budynku i obejmowała kilka pomieszczeń połączonych ze sobą. Chodziłem tam parę razy w miesiącu i na ogół przez cały czas pobytu bylem jedynym wypożyczającym. Oczywiście prócz mnie zawsze była bibliotekarka. Bibliotekę obsługiwały dwie panie, lecz w części do której ja uczęszczałem – dla dorosłych – zawsze była ONA, jak później się dowiedziałem, miała na imię Krystyna. Była to osoba w wieku około 45 – 50 lat, zadbana, o ciemnokasztanowych włosach i piwnych oczach, dość korpulentna lecz również wysoka, o miłej twarzy i zawsze ładnie pachnąca. Przez dłuższy czas nie zwracałem na nią uwagi, była przecież w takim wieku… Miałem zawsze inne sprawy na głowie, interesowało mnie tyle spraw. Wypożyczałem więc książki i uciekałem. Pewnego razu jednak, jak zawsze było to w godzinach popołudniowo-wieczornych, stanąłem przy regałach z książkami o tematyce historycznej. Regał ten znajdował się tuż za biurkiem, przy którym siedziała bibliotekarka. Była więc odwrócona do mnie plecami, siedząc na swoim krześle za biurkiem, które jednocześnie stanowiło katalog kart bibliotecznych, ustawionych w pojemnikach pod blatem biurka. W pewnej chwili przyszła jakaś osoba zwrócić książki. Bibliotekarka wstała, przyjęła je, a osoba ta wyszła, zamykając drzwi. Zostaliśmy wiec znów tylko we dwoje.
Pani Krystyna, stojąc przy biurku, nachyliła się nad nim wertując karty katalogowe i dokonując na nim zapisów. W tym momencie przeglądałem jakąś książkę z dolnej półki, byłem więc pochylony i od tyłu spoglądnąłem na pochyloną przede mną bibliotekarkę. Ona zapewne nie zwracała na mnie uwagi, gdyż od dawna byłem za nią i zachowywałem się cicho – przeglądałem książki. Krew uderzyła mi do głowy, gdy spojrzałem na nią. Ubrana w spódnicę do kolan, puszysta pani Krystyna, pochylając się nad blatem biurka odsłoniła przede mną swoje pełne uda. Nie mogłem się opanować i nisko pochyliłem się nad podłogą, spoglądając jej pod spódnicę. Ponieważ miała lekko rozsunięte nogi ujrzałem pończochy koloru beżowego, biały pasek do pończoch i białe stylonowe majtki, skrywające to miejsce… A prócz tego ten słodki zapach kobiety! Podniecenie jakie mnie ogarnęło było nie do opisania. Trwało to może z pięć minut, lecz gdy pani Krystyna skończyła przeglądać karty i usiadła, aby się opanować, długo jeszcze pozostałem na miejscu, zapewne głęboko oddychając.
Później wyszedłem z biblioteki i długo spacerowałem po ulicach wspominając to co dane mi było ujrzeć. Po kilku dniach, nie mogąc już dłużej wytrzymać bez ujrzenia pani z biblioteki, znów poszedłem wymienić książki. Przyglądając się jej ukradkiem oddałem książki i przeszedłem do regałów. Po kilku chwilach znów bylem na miejscu, gdzie poprzednio widziałem jej nogi. Tym razem jej spódnica była nieco dłuższa – sięgała poza kolana – lecz na boku było rozcięcie do polowy uda. Miała na sobie także bluzeczkę z krótkim rękawem (w bibliotece było zawsze ciepło nawet jesienią, gdy zdażyła się ta historia) stosunkowo obcisła, ulubionego przeze mnie różowego koloru, która uwydatniała jej ponętny, duży biust.
Spoglądając na nią z tyłu widziałem odcinający się na plecach, wyraźnie widoczny pod bluzką kształt szelek stanika, mocno opinających pulchne ciało pod pachami. Staniczek był chyba nieco za mały do obfitego biustu pani Krystyny. Tym razem moja pani usiadła za biurkiem nieco bokiem nie wsuwając całkowicie nóg pod biurko, co skrupulatnie od razu zauważyłem. Pochyliwszy się nad kartami katalogowymi nieco się uniosła nad krzesłem, przez co spódnica podniosła się trochę wyżej. Gdy usiadła później rozcięcie na spódnicy sięgnęło prawie do bioder i odsłoniło zakończenie pończoch jakie miała na nogach. Były one tym razem dość ciemne, barwy brązowej, lecz bardzo cieniutkie. Biała barwa skóry ud odcinała się od nich w przepiękny sposób. Widziałem również jedną podwiązkę mocno trzymającą pończochę.
Patrząc na nią czułem jak mój penis staje się twardy, szybko sztywniejąc. Ponieważ byłem w pozycji na kuckach, duży penis nie chciał mieścić się już w majtkach i wyraźnie mi przeszkadzał. Wstałem więc i wysunąłem go bokiem z majtek do nogawki. Teraz już mogłem wygodnie schylić się i dalej obserwować. Po chwili pani bibliotekarka wstała i wyszła do sąsiedniego pomieszczenia. Po paru minutach wróciła i stojąc za biurkiem nachyliła się nad katalogami. Tak jak poprzednim razem szybko to wykorzystałem, schylając głowę do ziemi i spoglądając pod spódnicę. Krew zawrzała, gdy ujrzałem, że spod cienkich majteczek miedzy nogami wychodzą ciemne, kręcone włosy. Wąskie, białe majteczki odsłaniały duże, nabite pośladki, opięte różowym paskiem do pończoch. Podobne sytuacje zdarzały się kilkakrotnie. Przychodziłem do biblioteki regularnie, dwa razy w tygodniu, gdy pozwalały na to zajęcia pozaszkolne. Cały czas sądziłem, że pani Krystyna niczego nie podejrzewa, tym bardziej, że jej stosunek do mnie nie zmienił się. Aż pewnego późnego popołudnia…
Jak zwykle przyszedłem wymienić książki. Wchodząc do biblioteki ukłoniłem się i spojrzałem na „moją” panią. Miała na sobie jasną garsonkę (marynarkę ze spódnicą), a pod żakiecikiem czarną, błyszczącą bluzeczkę. Zapach jej słodkich perfum owionął mnie zaraz po wejściu. Podszedłem do biurka i ze zdziwieniem zauważyłem jej dłoń wyciągającą się w moim kierunku w celu przywitania.
Odruchowo ująłem ją i pocałowałem.
– Panie Mariuszu mam do pana wielką prośbę – powiedziała bibliotekarka – czy będzie miał pan chwilę czasu?
– Tak, oczywiście – odpowiedziałem.
– To proszę wybrać sobie książki, a potem powiem, o co mi chodzi.
Stanąłem przy regałach niby to wybierając książki, lecz głowę miałem zaprzątniętą myślami „ciekawe, o co jej chodzi” i ukradkiem patrzyłem na nią. Była śliczna! Czarne, lekko falujące włosy. Zdecydowany, lecz nie nachalny makijaż dodawał uroku dojrzałej kobiecości. Duże kolczyki podrygiwały lekko przy najmniejszym ruchu. Przy pochyleniu głowy ukazywał się drugi podbródek. Dekolt ozdabiał długi naszyjnik z białych pereł, kontrastujący z czernią bluzeczki. Krągłość jej bioder uwidaczniała się spod spódnicy. Czarne buciki na wysokich szpileczkach były ukoronowaniem całości. Wziąłem na chybił-trafił kilka książek i podszedłem do biurka. Bibliotekarka biorąc karty katalogowe powiedziała:
– Muszę na zapleczu zrobić trochę porządku i potrzebna mi do tego pomoc – chodźmy.
Poszedłem za nią. Weszliśmy do jednego z tylnych pomieszczeń zaopatrzonego w puste regały.
– Chciałabym, aby poprzesuwał pan te regały, tak aby nie było tu wolnego miejsca – powiedziała, pokazując ręką faktycznie wolne miejsce przy ścianie – są one puste więc myślę, że da pan sobie radę.
– Spróbuję – odrzekłem.
– Gdy pan już ustawi te regały będę mogla ułożyć już te książki – wskazała na kartony z książkami stojące na środku pomieszczenia. Bibliotekarka wyszła na chwilę, ja natomiast podwinąłem rękawy i zabrałem się do przestawiania mebli. Regały były puste i stosunkowo lekkie, więc przestawianie okazało się łatwe. Po jakiś pięciu minutach nieobecności, wróciła pani Krystyna. Patrząc na moja pracę powiedziała:
– Tak, o to mi chodziło, Panie Mariuszu, mam nadzieje, że nie będę Panu przeszkadzać, gdy zacznę już ostawiać książki?
– Oczywiście, że nie – odpowiedziałem i dodałem – proszę nie mówić do mnie „pan”, to mnie bardzo krępuje.
– Dobrze, masz rację. Mój wygląd wskazuje raczej, że mogłabym być twoją babcią, prawda? – spytała.
Zmieszałem się trochę, ale musiałem odpowiedzieć.
– Nie, nie o to mi chodziło… wygląda pani bardzo ładnie – wybąkałem.
– Naprawdę tak uważasz? – spytała podchodząc do mnie, wyraźnie kołysząc biodrami.
– Tak – odpowiedziałem – bardzo mi się pani podoba.
Podeszła do mnie całkiem blisko i pogładziła mnie palcami po policzku mówiąc:
– Dziękuje Mariuszku, jesteś bardzo miły.
Musiałem wyglądać na mocno speszonego – czułem bowiem swoją rozpaloną twarz – ale nie skomentowała tego, lecz podeszła do stojącego niedaleko krzesła i zdjęła żakiet odwieszając go.
– Jest tu zbyt ciepło – powiedziała przy tym.
– Faktycznie, mocno grzeją – dodałem.
– Może zdejmiesz koszulę? – spytała.
– Nie, może później – odpowiedziałem.
Mówiąc to jednocześnie spoglądałem na nią. Czarna bluzka pod żakietem okazała się krótką koszulką bez rękawów, sięgającą ledwo paska spódnicy. Pulchność jej ciała dawała o sobie znać. Koszulka była wprawdzie dość luźna, lecz obfity biust i spory brzuszek uwydatniały się wyraźnie. Kobieta zauważyła, że ją obserwuję i uśmiechnęła się, spoglądając na mnie. Nasze spojrzenia spotkały się na chwilę – tym razem bez słów. Pani Krystyna podeszła do kartonów stojących na ziemi i pochyliwszy, się zaczęła przeglądać ich wnętrze. Przesuwając regały spoglądnąłem na nią. Przez wycięcie bluzki pod pachami wyraźnie widać było jej biały biustonosz. Krótka bluzka, przy pochyleniu, odsłoniła jej błyszcząco-białą bieliznę. Po chwili Bibliotekarka wyprostowała się, trzymając kilka książek i podeszła do ustawionego przeze mnie regału. Ustawiwszy je na pólkach wróciła do kartonu. Opisana scena powtarzała się wielokrotnie. W pewnej chwili, trzymając jedną książkę w ręce podeszła do mnie mówiąc:
– Spójrz, to na pewno by cie zainteresowało.
Podsunęła mi książkę, przysuwając się do mnie całkiem blisko tak, że na ramieniu poczułem dotyk jej piersi. Ująłem książkę i dłuższą chwilę przeglądałem ją, upajając się jednocześnie jej zapachem i dotykiem jej biustu.
– Faktycznie, bardzo ciekawa – odpowiedziałem.
– Gdy ją opisze, to będziesz mógł ja wypożyczyć.
Odłożyła książkę na regał i wróciła do kartonów. Po chwili, mając kilka książek w dłoni, zwróciła się do mnie:
– Muszę je postawić wyżej, czy mógłbyś mi podstawić te stopnie?
Wskazała jednocześnie na drabinkę o kilku stopniach. Podstawiłem ją pod regał. Pani Krystyna odłożyła książki na półkę a sama weszła na stopnie. Musiała przy tym podciągnąć wyżej długą i wąską spódnice. Będąc już na górnym stopniu ujęła jedną z książek, mówiąc jednocześnie:
– Czy mógłbyś mnie trochę przytrzymać, mam lęk przestrzeni.
– Tak, oczywiście – odpowiedziałem.
Podszedłem do niej od tyłu i ująłem rękami w okolicach talii.
– Tylko trzymaj mocno – dodała.
– Dobrze – odpowiedziałem – na pewno nie pozwolę pani upaść.
Obserwowałem jednocześnie jej plecy, szyje i czułem jak mój członek szybko nabrzmiewa. W oczach mi się zamgliło, gdy poczułem, że dotykam jej połyskliwej, śliskiej bielizny – podniosła ręce w górę układając książki a jej bluzka podniosła się odsłaniając talię. Trwało to chwilę, lecz moje napięcie było już tak duże, że postanowiłem działać.
– Ma pani bardzo ładną bieliznę – powiedziałem.
– Dziękuję – odpowiedziała nie odwracając się i nie opuszczając rak – to co widzisz to jest gorsecik. Musze go nosić, aby nie wyglądać na zbyt grubą.
– Nie jest pani wcale gruba – wykorzystałem okazje do komplementu – uważam, że właśnie pani kształty są najbardziej kobiece.
Odwróciła się, stając tak blisko mnie, że niemal mnie dotykała. Jej piersi były na poziomie mojej twarzy. Na szyi miała długi naszyjnik z białych pereł. Jedna pętla tego naszyjnika opasywała ciasno szyję a druga, znacznie dłuższa, zwisała swobodnie na jej piersi. Dotknęła palcami mojego policzka i pogładziła.
– Jesteś uroczym chłopcem – powiedziała.
Ująłem jej dłoń gładzącą mój policzek i przyłożyłem jej wewnętrzną stronę do swoich warg, nic nie mówiąc. Kilkakrotnie pocałowałem jej dłoń. Widząc moje podniecenie – mój członek był już gotów do akcji – spytała:
– Chciałbyś poznać moje ciało?
– Niczego bardziej nie pragnę – szybko odpowiedziałem.
Zeszła ze schodków, podciągając lekko spódnicę.
– Drzwi są już zamknięte – powiedziała, uspokajając moje obawy.
– Chodź ze mną – dodała ujmując moją dłoń.
Poszedłem za nią jednocześnie obserwując jak zachęcająco kołysze biodrami. Otworzyła drzwi od pokoju, w którym panie miały pomieszczenie socjalne. Stał w nim komplet wypoczynkowy z ławą oraz szafy i regały z książkami. Krystyna usiadła na kanapie i rzekła:
– Usiądź przy mnie – wskazując na miejsce obok. Usiadłem.
Mój penis nadal starał się przebić spodnie, co było wyraźnie widoczne. Spojrzała na niego i uśmiechając się dodała:
– Ależ musi mu być ciasno.
Objąłem jej szyję, dotykając nagiego ramienia i odpowiedziałem:
– Może pani go uwolnić.
– Mów do mnie Krystyna – powiedziała, jednocześnie przytulając się do mnie a dłonią dotykając wzniesionego krocza.
Objąłem ją mocniej całując jej usta. Były miękkie i miały słodki smak szminki. Całowaliśmy się długo. Jej język głęboko penetrował moje usta, drgając przy tym podniecająco. Czułem jak palcami stara się rozpiąć zamek i guzik w spodniach, lecz dżinsy, jakie miałem na sobie były zbyt ciasne, aby zrobić to na siedząco. Przerywając pocałunek powiedziała:
– Musisz wstać.
Posłusznie wstałem i stanąłem przed nią. Tym razem już szybko rozpięła to co trzeba i zsunęła spodnie aż do kostek. Odrzuciłem je na bok, a Krystyna nie czekając dłużej, szybko rozpięła mi koszulę. Gdy zrzucałem ją z ramion, ona wsadziwszy dłonie pod gumkę slipów, zsunęła je w dół. Mój drążek wreszcie oswobodzony wyskoczył w górę wprost przed jej oczy. Chwyciła go dłonią i powiedziała:
– Ależ jest piękny.
Jej dłoń z pomalowanymi na rubinowy kolor paznokciami, z pierścionkami na palcach i bransoletką na przegubie, obejmująca mojego penisa, sprawiała niezwykle podniecający widok.
Spojrzałem na nią. Uśmiechała się do mnie zalotnie.
– Teraz kolej na ciebie – dodała.
Uklęknąłem przed nią i ujmując jej bluzeczkę od dołu, zdjąłem ją. Gorsecik, o którym wspomniała wcześniej, okazał się niezwykle seksownym strojem. Połyskujący, śliski w dotyku, biały materiał ciasno opinał jej talię. Po obu bokach wszyte były pasy przejrzystej materii, przez którą widać było jej pulchne biodra. Gorset kończył się poniżej pasa długimi podwiązkami do białych pończoch. Dolny brzeg wykończony był falbanką przejrzystej koronki imitującej niby-spódniczkę. Wielkie, zwisające piersi, lekko tylko osłonięte, były przejrzystym muślinowym stanikiem na wąskich ramiączkach. Była niezwykle pociągająca. Pocałowałem jej nagie ramiona i delikatnym ruchem zsunąłem z nich ramiączka stanika. Wysunęła z nich szybko ręce i zsunąłem staniczek niżej. Wyswobodzony biust pokazał się w całej okazałości. Przypadłem do niego i długo całowałem mocno już powiększone sutki. Krystyna po chwili wstała, dając do zrozumienia, że kolej na zdjęcie jej spódnicy. Odpiąłem guzik oraz zamek i zsunąłem ją w dół. Stylonowe, cieniutkie i lśniące majteczki w kolorze jasnoróżowym, dość sporego rozmiaru, zalotnie wciągnięte były na podwiązki. Lekko rozchylone pełne uda pozwalały dostrzec, że z obu stron cienkiego paseczka majteczek w kroczu wychylają się kędziorki czarnych włosów. Całując jej usta wsunąłem rękę pod majteczki w ciepłą gęstwinę wilgotnych włosów. Po chwili udało mi się zsunąć jej majtki i czując jak rozchyla swoje nogi postanowiłem zobaczyć jej skarb. Domyśliła się, czego chcę. Położyła się na brzegu kanapy, jedną nogę postawiła na podłodze a drugą – zgiętą w kolanie – na kanapie. Będąc pomiędzy jej nogami widziałem jak palcami obu rak rozciągnęła wargi swojej dużej cipki, ukazując różowe, wilgotne wnętrze, otoczone ciemnymi włosami. Wibracje mojego języka w jej gorącym wnętrzu wywoływały skurcze jej ciała i głośne pojękiwania. Nie przestawałem. Jej nabrzmiała łechtaczka aż prosiła o pieszczoty. Ująłem ją wargami i lekko pociągałem, co za każdym razem wywoływało głośne westchniecie. Jedną dłoń wsunąłem pod pośladki, lekko je unosząc, a wilgotny palec drugiej wprowadziłem do środeczka. Poddała się temu chętnie, lekko kołysząc biodrami. Jej dziurka okazała się sporych rozmiarów otworem. Rozchylając uda mocniej szepnęła:
– Śmiało, wsadź więcej.
Nie dałem jej czekać. Najpierw drugi, trzeci palca potem powoli wsunąłem wszystkie palce dłoni aż poza kostki. Wyprężyła się, nabijając swoją cipę na moją dłoń jeszcze głębiej i głośno krzyknęła z rozkoszy. Dla mnie był to już moment, w którym napięcie sięgało zenitu. Poczułem wzrastające napięcie w dole brzucha, nie wytrzymując już dłużej spytałem cicho:
– Mogę wsadzić?
– Oj ty mój biedaku – odpowiedziała podnosząc głowę – szybciutko, połóż się!
Ustąpiła mi miejsca na kanapie podnosząc się. Położyłem się na wznak obserwując jak wstaje i przenosi swoją nogę nade mną, nakierowując swoją dziurkę na mojego penisa. Nasadziła się i odrzucając głowę w tył wyprężyła do przodu swoje piersi. Jej płynne ruchy wywoływały falowanie jej obfitego biustu. Na mój wytrysk nie trzeba było długo czekać. Po chwili skurcz pozbawił mnie na chwilę świadomości. Usłyszałem tylko jej krzyk rozkoszy. Po chwili poczułem ciężar jej ciała na mojej piersi i pocałunki na ciele. Leżeliśmy przez chwilę odpoczywając. Po chwili rzekła:
– Było cudownie, wystrzeliłeś jak armatka!
– Bolało cię? – zaniepokoiłem się.
– Nie głuptasie – odparła, śmiejąc się – to rozkoszne, ale to nie koniec.
Wstała i stanęła na podłodze. Obtarła krocze wcześniej przygotowanym ręcznikiem i spytała się:
– Napijesz się czegoś?
– Chętnie – odpowiedziałem.
Podeszła do szafy i nalała do szklanek napoju. Podeszła do kanapy podając mi szklankę. Wypiłem szybko i odstawiłem naczynie. Krystyna stała obok stołu w swoim seksownym gorsecie z odsłoniętymi piersiami. Cieniutka, przejrzysta minispódniczka była na tyle króciutka, że odsłaniała jej cipkę.. Szerokie nieosłonięte biodra i nabite uda zachęcająco rozchylone, były bardzo kobiece. Ściągacze pończoch sięgających do polowy uda mocno wpijały się w ich pulchność. Na nogach nadal miała swoje buciki na szpileczce. Widząc, że śmiało i z zaciekawieniem ją obserwuję, podniosła ręce w górę, złączywszy je nad głową, co dodało jej nieco smukłości i spytała się:
– Nadal cię pociągam?
– Tak, jesteś bardzo seksy – odpowiedziałem.
Podeszła do kanapy i stawiając na nią jedną nogę, dłonią przeciągnęła po wilgotnej cipce.
– To był twój pierwszy raz? – zapytała.
– Tak – odpowiedziałem.
– Poszło ci wspaniale – powiedziała – zaczniemy jeszcze raz? Nie jesteś zmęczony?
– Zaczynajmy, bardzo chcę – odpowiedziałem.
Ujęła mnie za dłoń. Wstałem z kanapy i stanąłem przed nią. Dotknęła mnie swoimi piersiami i brzuszkiem, zaczęliśmy się całować. Po kilku minutach pieszczot mój członek znów był gotów do akcji. Krystyna uklękła na podłodze i wzięła go do ust. Jednocześnie dłonią ujęła moje jądra i delikatnie je masowała. Było to tak ogromnie przyjemne, że w krótkim czasie poczułem znów ogromne podniecenie. Ująłem ją za ramiona i położyliśmy się obok siebie. Po chwili pieszczot bibliotekarka położyła się na mnie i uchwyciła członka ustami. Zaczęła go intensywnie ssać. Jej wielki tyłeczek ustawiła wypięty w stronę moich oczu. Był rzeczywiście sporych rozmiarów. Miedzy rozsuniętymi udami uwidaczniały się rozchylone płatki cipki, obrośnięte gęstwiną włosów. Przysunąłem głowę w tę stronę i wylizałem jej dziurkę. Pieszczoty, jakimi drażniła mojego członka, doprowadziły dość szybko do pełnego wzwodu. Bylem już gotów do kolejnego wytrysku a ona kontynuowała swoją zabawę.
– Zaraz wystrzelę – powiedziałem zdyszanym głosem.
– To dobrze – odpowiedziała kontynuując ssanie.
To wystarczyło. Wystrzeliłem jej całym ładunkiem w usta z głośnym westchnieniem ulgi.
Połknęła całą zawartość ust i otwarła usta liżąć penisa. Oblizawszy wokoło swoje wargi ucałowała małego mówiąc:
– Jeszcze coś dla mnie zrobisz, malutki, chodź, poznasz moja drugą dziurkę – dodała.
Położyła się na brzegu tapczanu z nogami na podłodze Uklęknąłem przed nią, widząc jak mocno zadziera swoje nogi zgięte w kolanach do góry. Chwyciła mojego wzniesionego członka i delikatnie wprowadziła go do swojej dupci. Było na początku dość ciasno, lecz tylko przez chwilę. Palcami chwyciła płatki swojej cipy i mocno rozciągnęła je tworząc z pizdeczki dużą muszelkę. Przekrwiona cipa świeciła mi przed oczami rytmicznie podrygując i zachęcając do zabawy. Skorzystałem z tego chętnie. Bez trudu wprowadziłem do niej trzy złożone palce. Przez ściankę pochwy czułem rytmicznie poruszającego się członka Krystyna nagle uspokoiła się, wbiła się głęboko swoimi otworami we mnie i po chwili wyprężona głośno krzyknęła z rozkoszy. Za chwilę i ja wtrysnąłem jej resztę swojej spermy. Po chwili leżeliśmy spoceni obok siebie, odpoczywając po wysiłku.
– Aleś mi dogodził. – powiedziała – Dziękuję.
– Nie ma za co, byłaś cudowna – odpowiedziałem.
Niedługo potem zasnęliśmy wtuleni w siebie.